Nie, żebym wzięła notes i w punktach wypisywała cele, plany i tym podobne rzeczy, bo znam siebie i wiem, że nigdy ich potem nie realizuję. Znajome prawda?
Raczej tak sobie siadam i marzę. No tego mi przecież nikt nie zabroni!
Z marzeń nie muszę się też nikomu tłumaczyć, a kiedy mi zwyczajnie nie wyjdzie, mam idealną wymówkę, że marzenia się przecież nie zawsze spełniają. Jednak wiadomo, że mimo wszystko lubimy kiedy dzieje się na odwrót, więc czemu by nie zacząć właśnie od marzeń?
Zanim jednak dam się ponieść mojej rozhulanej niczym halny w Tatrach wyobraźni, próbuję przypomnieć sobie wszystkie dobre i te mniej fajne chwile minionego roku.
Ważne jest, aby zatrzymać się na chwilę i uświadomić sobie co przeżyłam, czego doświadczyłam, co wniosło to do mojego życia i jakie wskazówki dostałam na przyszłość.
Tak szybko zapominamy o rzeczach przyjemnych, o sukcesach, o sprawach dużej wagi, a tak bardzo skupiamy się na naszych potknięciach, porażkach, nieudanych projektach, niezrealizowanych celach i planach.
Usiądź więc, w któryś styczniowy poranek (no dobra, może być wieczór-wiadomo jak jest), zrób przegląd roku, ale taki bez wyrzutów, oceniania siebie i innych. Bez zbędnej napinki, z dużą dawką wyrozumiałości. Po prostu przewiń w swojej głowie taśmę i wróć do wszystkiego, co było ważne, dobre, radosne, ale też do tych trudnych lekcji, które być może pozostawiły kolejną rysę na Twoim lustrzanym odbiciu.
Pozwól sobie spojrzeć na te sytuacje i wydarzenia z perspektywy obserwatora i zastanów się, czego Cię one nauczyły, jaką lekcję od życia odebrałeś w minionym roku.
Kiedy już dokonasz analizy skup się na tym, co Cię wzmacniało, co dawało Ci radość, co sprawiło, że czułeś się szczęśliwy, a ponieważ z jakiegoś powodu znaleźliście się na moim blogu, pozwolę sobie opowiedzieć Wam o moich małych sukcesach, które sprawiły, że czuję wdzięczność za miniony rok.
O wielu kwestiach osobistych nie będę tu oczywiście wspominać, te pozostaną w moim sercu na bardzo długo, z różnym skutkiem, nie mniej jednak wszystkie one wniosły wiele do mojego życia.
W kwestiach politycznych, społecznych i międzynarodowych też nie wypowiem swojego zdania, zresztą jak jest-każdy widzi. Dla wielu ludzi to był naprawdę trudny, o ile nie najgorszy rok w ich życiu. To zbyt smutne, by zawrzeć to w tekście, co bądź o szczęściu.
Raczej skupię się tu na swoim rozwoju osobistym i zawodowym, na realizacji marzeń i powodów do dumy. Zrób sobie kawę, bo uprzedzam-będzie długo.
“Sztuka projektowania tekstów” tekstowni.pl/sztuka-projektowania-tekstow/ Ewy, to moja mała biblia i ciągle dzięki niej doskonale swój początkujący warsztat pisarski. To był dobry impuls do rozpoczęcia swojej przygody z pisaniem.
Dla mnie to było przełomowe wydarzenie.
www.facebook.com/photo gdzie byłam jednym z prelegentów.
“Jestem dość” autorstwa Magdaleny Mikołajczyk znanej jako www.facebook.com/matkojedynablog
“Czuła przewodniczka” Natalii De Barbaro
www.facebook.com/natalia.debarbaro
“Być tak naprawdę” Marianna Gierszewska www.facebook.com/profile
“Droga artysty” Julia Cameron
“Jedz, módl się i kochaj” Elizabeth Gilbert
“Nie powiem Ci, że wszystko będzie dobrze” Justyna Suchecka www.facebook.com/justynasuchecka
I wiele innych z dziedziny edukacji, rozwoju osobistego, czy wychowania dzieci.
Nauczył doceniać to, co mam, cieszyć się z wielu rzeczy. Nauczył mnie też odpuszczać i nie pchać się z buciorami tam, gdzie mnie nie chcą, bez poczucia odrzucenia. Nauczył mnie odpoczywać.
Ten rok pozwolił mi też zdystansować się do niektórych spraw i pokuszę się nawet o stwierdzenie, że co nieco mnie zmienił. Nie są to zmiany spektakularne, nie dają po oczach, bo zachodziły i zachodzą gdzieś głęboko we mnie. Ukryte przed wszystkimi, takie moje, własne, takie, które tak naprawdę tylko mi samej były mocno potrzebne.
Są sprawy, nad którymi nadal muszę dużo pracować i te, które muszę po prostu zaakceptować. Wiem, że zadbanie o siebie, swoje emocje przynosi wiele dobrego. Skupianie się na sobie, zamiast na innych może brzmieć nieco egoistycznie, ale wierzcie mi-to nie egoizm, to mądrość życiowa, którą sprezentowała mi kolejna cyfra na moim liczniku urodzinowym.
Tak sobie wymyśliłam więc, że moim mottem na ten rok będą słowa Elizabeth Gilbert i z całego serca życzę sobie i Wam byśmy za rok mogli powiedzieć, że odnaleźliśmy nasz własny koniec świata w każdej ze sfer naszego życia.